Budujesz brand dla botów czy ludzi?
Martwy internet to już nie teoria czy konspiracja, tylko rzeczywistość i sami do tego doprowadziliśmy.
Już w 2016 r. boty zaczynały przejmować stery, przed erą ChatGPT około 10% treści było stworzonych przez boty. Dziś szacunki mówią o 90%. Boty piszą artykuły, lajkują i komentują pod postami. Nawet te prośby influencerów: „napisz w komciu 'guma balonowa', a dostaniesz PDF"? Ludzie myślą, że gadają z człowiekiem, a to tylko automatyzacja.
SEO presja: dlaczego karmimy boty?
Robimy to, bo Google każe!
Żeby Cię znaleźli w sieci, musisz zainwestować w pozycjonowanie (SEO). A żeby grać w SEO, trzeba tworzyć treści regularnie, wbijać się w słowa kluczowe, postować gościnnie dla backlinków, mieć ultraszybką stronę, kupić domenę 10 lat temu...
To jak wbijanie się w klucz na maturze.
W większości przypadków, brandy nawet nie mają o czym pisać (tak często), więc korzystają z AI, by tworzyć byle zapychacze i łapacze słów kluczowych. Kiedyś to robili ghostwriterzy.
Ale AI znajdzie coś na necie i coś naściemnia, po czym wystawia to do sieci, gdzie inny AI to czyta i nakłada swoje ściemy... zatruliśmy nasze źródło wiedzy.
Autentyczność wygrywa: 71% woli ludzkiego aspektu
Przywiązujemy się do twarzy za brandem, nie do bezdusznych firm. Dlatego Personal Branding od paru lat ma dużo większe zasięgi niż posty firmowe. Jak nasz CEO coś postuje, dostaje kilkukrotnie więcej lajków, niż jak prezentujemy coś jako firma.
Lajki od botów: po co gonić serduszka?
Lajki da się kupić, ale nie dają wartości. Szkoda, że algorytm wymaga interakcji, by Cię pchać wyżej.
Mimo tego lepiej być autentycznym.
Znajdź swoje własne „że ne se kła" dla marki. Twój styl: żarty w guście, karierowe anegdoty, nawet błędy, które czynią Cię człowiekiem. Tym wyróżnisz się na tle betonowych postów AI.
A czy Twój brand ma swoje „że ne se kła"?











