Ostatnio zrobiłem quiz z AI obrazami i… już po pierwszych minutach pojawiło się kluczowe pytanie:
"Czy mam ocenić ładność kobiety, czy jakość obrazu?"
To nie był pojedynczy przypadek – praktycznie każdy, komu pokazałem ranking, wolał kliknąć ładniejszą postać, nawet jeśli generacja była plastikowa, sztuczna czy ewidentnie „AI-owa”. Realizm? Może i doceniamy, ale jak przychodzi do wyboru, to wygrywa atrakcyjność. I to nie tylko w AI, dokładnie tak samo działa Instagram, reklamy, plakaty.
Dlaczego tak się dzieje? Trochę psychologii.
Biologia – jesteśmy zaprogramowani, żeby zwracać uwagę na cechy sygnalizujące zdrowie, młodość i płodność. To siedzi głęboko w głowie, nawet jeśli świadomie mówimy, że wolimy naturalność.
Efekt kontrastu – szara codzienność jest wszędzie, więc nierealne, podkręcone obrazy przyciągają wzrok i pobudzają wyobraźnię. Chcemy oglądać świat trochę lepszy niż ten za oknem.
Media i społeczne konstrukty – nawet jeśli promuje się „body positive” i autentyczność, to ideał piękna wciąż rządzi. Instagram filtruje rzeczywistość, a AI tylko podkręca ten efekt :/
Czy AI nie potrafi zrobić zwykłego człowieka?
Na ASP studentki szybko zauważyły, że AI nie radzi sobie z „przeciętną” twarzą. Wszystko jest albo zbyt idealne, albo zbyt plastikowe. I w sumie… dobrze? Po co płacić za obraz, który jest „średni”? Prawda jest taka, że nawet jeśli narzekamy na sztuczność, to i tak klikamy w to, co ładniejsze.
Ale widać, że narzędzia typu Midjourney, Ideogram czy Google coraz lepiej balansują między atrakcyjnością a realizmem. Coraz częściej generują obrazy, które są ładne, ale wyglądają jak z prawdziwego świata, mniej „AI-owe”, bardziej naturalne, z drobnymi niedoskonałościami.